Gdy jeszcze byłam młodym dziewczęciem- moja babcia straszyła mnie diabłem. Każda
okazja była ku temu dobra...
Miałam iść do piekła za nieodrobione
lekcje, nieumyte zęby, nie mówienie sąsiadom "dzień dobry" i temu
podobne głupoty.
W piekle takie niegrzeczne dziewczynki jak ja miały gotować się w smole ku uciesze diabłów.
Jak wygląda diabeł- każdy oświecony chrześcijanin dobrze wie... ateista również taką "wiedzę" posiada.
Diabeł
z dawnych rycin ma rogi, ogon, kopyta, jest nadmiernie owłosiony...
(trójząb ukradł Posejdonowi- a komu podprowadził resztę..?)
Otóż
wieki przed powstaniem chrześcijaństwa, w starożytnej Grecji- było
mnóstwo bóstw, herosów i innych zabawnych mitycznych postaci.
Jednym z nich był "Pan" zwany przez niektórych Satyrem lub faunem.
Taak... Ten pan od fletni, ten rozpustny stwór żyjący wśród leśnych
nimf, lubiący uroki życia w stylu wino i seks... to pierwowzór diabła.
Czym się różnili..?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz